Trend „slow tourism” paradoksalnie to właśnie dzięki pandemii wyraźnie przyspieszył i staje się coraz bardziej popularny. Szalony wyścig o odhaczenie jak największej liczby miejsc niczym z „Bucket List 1000 miejsc do zobaczenia przed śmiercią” mija. Czym zatem jest „powolne podróżowanie” i skąd się wzięło?
Żyjemy w pośpiechu i dokładnie w ten sam sposób spędzamy wakacje. W ciągu roku z trudem udaje nam się wygospodarować czas na zalogowanie się do spokojniejszego życia. Podczas upragnionego urlopu chcemy zwiedzić wszystkie największe atrakcje w okolicy, wyspać „za wszystkie czasy”, skosztować lokalnych smakołyków, poznać kulturę regionu, jego zwyczaje i historię. Wszystko oczywiście w asyście telefonu komórkowego, bo przecież każdą minutę wyjazdu trzeba uwiecznić i pokazać znajomym, prawda? Efekt? Wracamy jeszcze bardziej zmęczeni niż przed urlopem, a powrotowi do pracy często towarzyszy tzw. chandra pourlopowa.
Podróże „slow” czyli jakie?
W dosłownym tłumaczeniu filozofia podróży slow zachęca do tego, aby podróżować powoli. Z jednej strony chodzi o spokój i wygodę, z drugiej o dobro środowiska. To naturalny powrót do trendów, które w latach 50. XX wieku zaczęły popularyzować się we Włoszech. Tam to zjawisko obrało nazwę ‘la dolce vita‘, czyli słodkie życie.
Według Kasi z bloga podróżniczego Travelicious „slow travel to odwiedzanie wyjątkowych miejsc, to pyszne posiłki, to wschody słońca, to kawa wypijana, kiedy reszta domowników jeszcze śpi, to pielęgnacja, to sport. To te małe momenty wyrywane w ciągu dnia, które decydują o tym, że tak dobrze i spokojnie zasypia się wieczorem”.
Tymczasem, Carl Honorè w swojej książce Pochwała powolności bardzo celnie pisze, że „powolne życie to życie zgodne z własnym tempem”. To robienie czegoś uważnie i w skupieniu, gdy możemy sobie na to pozwolić, ale też działanie na przyspieszonych obrotach, gdy wymaga tego sytuacja.
Zalety „powolnego podróżowania”
W swojej slow podróży zamiast odhaczać w biegu kolejne zabytki i atrakcje turystyczne z listy „must see”, odwiedzisz tylko te najważniejsze. Obejrzysz je jednak „powoli” i dokładnie. I bardzo dobrze, bo przecież powierzchowne zwiedzanie sprawia, że poza kilkoma klatkami na InstaStories potwierdzającymi tę wizytę z wycieczki, nie pozostaje nic więcej.
W slow podróży znajdziesz też czas na prawdziwy odpoczynek. Nawet jeśli na co dzień jesteś osobą bardzo aktywną, to i tak potrzebujesz czasu na ładowanie baterii – upragniony reset. Zamiast szybkiego tygodnia all inclusive postaw więc na dłuższy turnus w mniejszej miejscowości. Im więcej czasu poświęcisz na pobyt w nowym miejscu, poznając wszystko dookoła, tym bardziej odpoczniesz!
Poczujesz miejsce, które odwiedzasz, zrozumiesz sposób, w jaki płynie tam rytm dnia – ten prawdziwy, a nie kojarzony ze stricte turystycznymi miejscami, gwarnymi, zatłoczonymi i często niestety także przereklamowanymi.
Miejsca, gdzie można usłyszeć ciszę
W tym roku wiele osób spędzi wakacje w Polsce, co wcale nie musi oznaczać pobytu w zatłoczonym hotelu w Sopocie lub Zakopanem. W kraju nad Wisłą nadal znajdziemy wiele miejsc, w których wyciszymy się i odpoczniemy od zgiełku dnia codziennego. Warto odwiedzić na przykład zachwycającą krainę Warmii i Mazur, słynącą z urokliwych zakątków i pięknej przyrody.
U nas czas płynie wolniej i można usłyszeć ciszę – mówi Alina Szynaka, właścicielka Pałacu Mortęgi, jednego z obiektów położonych nieopodal Lubawy. U nas na podróżnych czekają komfortowe pokoje w dostojnych pałacowych wnętrzach, klimatyczna strefa SPA z ofertą pobudzających zmysły i odstresowujących rytuałów, a także pyszna kuchnia regionalna, wpisana listę Dziedzictwa Kulinarnego Warmii, Mazur i Powiśla, przygotowywana wyłącznie z naturalnych składników najwyższej jakości, bez ulepszaczy, zbędnych dodatków czy półproduktów. U nas naprawdę można „zwolnić i delektować się byciem TU i TERAZ, jednocześnie korzystając z takich atrakcji jak basen, ujeżdżalnia czy mini zoo, gdzie wyciszymy się w towarzystwie danieli, papużek, królików, kóz, alpak, lam i innych zwierzaków.