Polak na Zachodzie, czyli wakacje i praca w Holandii (moje początki niezależnego życia)

Cześć! Dziś opowiem Wam nieco więcej o Holandii, kraju, w którym rozpoczynałem swoją przygodę z niezależnym życiem i mieszkaniem poza Polską. To był mój start i to całkiem udany.

Kiedy słyszymy o Polakach pracujących na Zachodzie, zwykle oczami wyobraźni uciekamy na północ – w kierunku Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Nic w tym dziwnego, odsetek naszych rodaków mieszkających i pracujących na Wyspach jest względnie bardzo wysoki. Nie można jednak zapominać o istnieniu rynków pozostałych krajów Unii Europejskiej, które okazują się nie mniej kuszące. Praca w Holandii jest jedną z takich alternatyw.

Holandia należy to tak zwanych starych krajów Unii Europejskiej. Razem z Belgią i Luksemburgiem kraj ten tworzy region zwany Beneluksem. Jest to zarazem jeden z najbogatszych krajów Europy. Według danych podawanych przez Informator Ekonomiczny polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Holandia może poszczycić się produktem krajowym brutto na poziomie około 770 miliardów dolarów amerykańskich, co na jedną pracującą osobę daje ponad 47 tysięcy dolarów, czyli więcej niż na przykład w Niemczech. Wyniki te sytuują ją w pierwszej dwudziestce najbogatszych krajów świata i czyni szóstą gospodarką unijną. Holandia ma wysoko rozwiniętą, stabilną gospodarkę, znakomite warunki dla rozwoju biznesu, wykształcone społeczeństwo – wszystko to skutkuje tym, że jak na względnie mały kraj z niespecjalnie liczebną populacją zajmuje szczególne miejsce na światowej mapie ekonomicznej. Czyni to z niej tym samym pożądany cel dla emigrantów ekonomicznych, zwłaszcza z nowych krajów unijnych, które weszły w skład Wspólnoty po 2004 roku.

Rynek pracy z opóźnionym dostępem

Jednak nie od razu holenderski rynek pracy był dostępny dla pracowników z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie tylko zresztą on – wiele krajów w trakcie procesu rozszerzania Unii Europejskiej zagwarantowało sobie tak zwane okresy przejściowe dla otwarcia swoich rynków w obawie przed masowym napływem imigrantów zarobkowych. Wyrazem tego była między innymi negatywna kampania na Zachodzie, posługująca się populistycznym hasłem polskiego hydraulika. Maksymalny okres przejściowy mógł trwać nawet siedem lat, ale tylko Niemcy i Austria skorzystały z tej możliwości. Wśród krajów, które zabezpieczyły się w ten sposób była również Holandia, choć ta otworzyła swój rynek pracy na obywateli nowych krajów unijnych już trzy lata po akcesji, czyli w 2007 roku, głównie z powodu braku rąk do pracy w niektórych gałęziach przemysłu. Przysłowiowy wiec polski hydraulik ze stracha zmienił się w wybawiciela, zapewniając holenderskiemu budownictwu, ogrodnictwu czy przemysłowi stoczniowemu siłę roboczą, zapewniając sobie płynne funkcjonowanie. W ślad za krajem tulipanów poszły szybko pozostałe kraje Beneluksu – Luksemburg otworzył swój rynek pracy jeszcze w tym samym roku (zaledwie kilka miesięcy później), a Belgia dwa lata później.

Niesłabnąca obecność pracy w Holandii

Dziś – niemal półtorej dekady po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej – liczba naszych rodaków w Holandii należy do najwyższych, jeśli zestawić wszystkie kraje zachodnioeuropejskie. Dane za 2016 rok mówią o 250 tysiącach Polaków mieszkających w tym siedemnastomilionowym kraju. Choć po otwarciu niemieckiego rynku pracy niektórzy bili na alarm, że Polacy z Holandii wyjeżdżają i już nie wracają, to jednak podnoszenie alarmu okazało się przedwczesne – dwa lata później holenderskie Centralne Biuro Statystyczne informowało, że to właśnie nasi rodacy przodują w rankingu nowych imigrantów. Dane te mogą się jeszcze poprawić w następnych latach, bowiem wyjście Wielkiej Brytanii (gdzie mieszka ponad milion Polaków) jest już tylko kwestią czasu – wszystko zależy od warunków, na jakich zostanie przeprowadzony tak zwany Brexit.

Praca szuka Polaka

Nic dziwnego zresztą, że Polacy wybierają Holandię – mowa w końcu o bardzo zamożnym kraju, gdzie można liczyć na relatywnie wysokie zarobki. Dobrze oczywiście znać język niderlandzki, ale nie jest to warunek sine qua non podjęcia pracy w tym kraju, bowiem relatywnie dobrze wyedukowane społeczeństwo w dużym stopniu posługuje się językiem angielskim. Z kolei Holendrzy wysoko cenią sobie pracowitość, sumienność i specjalistyczne przygotowanie Polaków. Szukają ich zwłaszcza takie sektory, jak budownictwo, ogrodnictwo czy przemysł przetwórczy – jednak nie tylko. Polscy specjaliści w różnych dziedzinach są pożądanym celem agencji pracy, które rekrutują na potrzeby rynku holenderskiego. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia zamieszczane w Internecie, aby przekonać się o intensywności poszukiwań pracowników z Polski – ich zakres obejmuje między innymi takie zawody, jak stolarz, cieśla, spawacz, elektryk czy wspominany już tutaj hydraulik.

Słowem – holenderski rynek pracy potrzebuje polskich wykwalifikowanych pracowników. Holenderscy pracodawcy oferują warunki, które przyciągają zainteresowanie emigrantów zarobkowych z Europy Środkowo-Wschodniej. Potwierdzeniem są liczby: pracowników coraz częściej wybierających Holandię jako miejsce pracy oraz ofert, które publikują agencje.  

Dodaj komentarz